Z tarczą wrócili z dalekiego Książa Wielkopolskiego podopieczni Trenera Leszka. Mecze na tym terenie nigdy nie należą do łatwych, ale tym razem dysproporcja poziomów była tak duża, że nie podlegała dyskusji.
Oba zespoły zaczęły mecz ambitnie, walcząc o każdy metr boiska i szukając swoich szans na zdobycie gola. Trener Leszek, po powrocie do gry Karola Plenzlera, miał zdecydowanie większy komfort wyboru składu tym bardziej, że do jego dyspozycji był też Kacper Grabowski. Dało to nie tylko szeroką ławkę, ale też możliwość dokonywania wartościowych zmian.
Wraz z upływem czasu chłopcy z Lubonia zaczęli tworzyć kolejne sytuacje, głównie dzięki dobrej grze Kamila Smoczyka i wspierających go skrzydłowych. Dobrze grała defensywa, a piłki przez nią odbierane przekazywane były graczom ofensywnym przez pełniącego bardzo ważną rolę na boisku Piotra Jabłońskiego. Piotrek, dzięki swoim umiejętnościom, zaangażowaniu i przede wszystkim boiskowej mądrości wyrasta na cichego bohatera drużyny Trampkarzy, co może tylko cieszyć.
Powietrze w Książu zdecydowanie posłużyło snajperowi Szkoły Futbolu, czy niezastąpionemu Mikołajowi Konikowi. Koń spokojnie rozpoczął mecz, by z każdą minutą zwiększać obroty. Od pewnego momentu nie mogli już za nim nadążać rywale, co skończyło się czterema golami Mikiego. Swoje dołożyli Aleks Kupiecki i Kacper Grabowski.
Trzeba przyznać, że ambitni gospodarze także dwa razy pokonali golkipera Szkoły Futbolu. Na więcej nie było ich stać, bo dobrze grali obrońcy, a także zwyczajnie brakowało argumentów. Brawa należą się obu drużynom za walkę i zaangażowanie.
Po meczu trener Leszek podsumował: „Daleka wyprawa zakończona sukcesem. Źle byłoby wracać taki kawał bez punktów, ale to nie wynik, a gra jest ważna. Przed nami dwa arcyważne pojedynki i chcemy się do nich jak najlepiej przygotować”.